sobota, 2 maja 2015

Tęczowy zawijaniec śmietanowo-serowy



To ciasto to kombinacja z kilku przepisów z mojego magicznego zeszytu i z czeluści internetu. Chciałam zrobić coś lekkiego, nie za bardzo słodkiego i ładnie wyglądającego. I tak właśnie narodził się pomysł na wielokolorowe ciasto. 
Ciasto zrobiłam już jakiś czas temu i teraz usilnie próbuje przypomnieć sobie proporcje, które zastosowałam. 





Pierwszą rzeczą jaką trzeba zrobić to 3 galaretki. Najlepiej żeby dość mocno różniły się kolorami. Fajny zestaw to żółty, czerwony i niebieski, ale ja niestety miałam pod ręką: czerwony, pomarańczowy i zielony. WAŻNE! Galaretki zalewamy mniejszą ilością wody niż jest napisane na opakowaniu. Poza tym, żeby długo nie czekać aż ostygną, można zalać je niewielką ilością wrzątku, rozpuścić i dolać chłodnej przegotowanej wody. Dzięki temu praktycznie od razu można je wkładać do lodówki. 

Znalazłam notatki, więc zaczynamy! Dzień 2.
Najpierw masa.Przygotowujemy: 4 serki homogenizowanego waniliowe (koło 600 g), 300 ml śmietany 30%, cukier puder i żelatyna.

Pierwsze co, to ubijamy na sztywno kremówkę, ale ważne, żeby nie przesadzić. Pod koniec dodajemy cukier puder (3-4 łyżeczki, najlepiej przesiane). Teraz dodajemy powoli serek homogenizowany, oczywiście cały czas miksując.Przygotowujemy żelatynę. Około dwie łyżki zalewamy niewielką ilością wrzątku i energicznie mieszamy do rozpuszczenia. Trzeba poczekać aż lekko ostygnie, no ale oczywiście nie tak, żeby zrobiła się gęsta. Żelatynę powoli wlewamy do masy serowo-śmietanowej miksując na najwyższych obrotach.



Z lodówki wyjmujemy galaretkę, wykładamy na deskę i siekamy w kostkę. Dodajemy ją w równych proporcjach (wszystkie 3 kolory) do masy. Mieszamy delikatnie, żeby nie rozdrobnić ich za bardzo. Najlepiej włożyć to do lodówki na czas pieczenia ciasta, żeby śmietana nie popłynęła.





Ciasto biszkoptowe: będą potrzebne: jajka - 7 sztuk, 100 g cukru, trochę cukru waniliowego, mąka - około 150 gram, szczypta soli. Do ciasta dodamy także łyżkę oliwy i (później) łyżkę kakao.
Pierwsza rzecz to ubicie białek. Wiadomo, piana musi być sztywna. Ja ubijam do momentu, aż sama odchodzi od garnka. Podczas ubijania dodaję także odrobinę soli.




Do piany trzeba wmieszać cukier, ten zwykły jaki i ten wanilinowy. Robimy to bardzo delikatnie, żeby nie zniszczyć piany, następnie również delikatnie dodajemy żółtka. Kolejny etap to dosypanie mąki (oczywiście przesianej) i łyżki oliwy. Mieszać trzeba bardzo lekko. Całość musi być jednolita i puszysta - tak jak biszkopt.




Połowę ciasta trzeba przełożyć do rękawa cukierniczego, ale ponieważ takowego nie posiadam użyłam szprycy do kremów - od biedy też się nada. Na blachę wyłożona papierem do pieczenia wyciskam skośne pasy (jak widać na zdjęciu, dość nieudolnie). Do pozostałej połowy ciasta dosypujemy kakao, mieszamy i tak samo wyciskamy pomiędzy jasne pasy. W ten sposób na blasze pojawi się "zebra".



Ciasto wstawiamy do rozgrzanego do 220 st.C piekarnika i pieczemy 6 -7 minut. Po upieczeniu, biszkopt trzeba wyjąć z blachy. Ja nakładam lnianą ściereczkę na górę blachy i ją odwracam. Dzięki temu ciasto się nie rozwali i mamy je ładnie przełożone. Pozostaje już tylko szybko zdjąć papier, inaczej się przyklei i będziemy mieli duży problem. 




Na koniec zawijamy masę w ciasto, tak jak na załączonym obrazku:

Roladę wkładamy na około godzinę do lodówki, a potem już tylko zostaje zajadać się! Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz