Dzisiaj kurczak w innej odsłonie. Pomysł trochę z głowy, trochę z internetu, bowiem zobaczyłam zdjęcie podobnego dania (z nie wiadomo jakiego ciasta i z równie zagadkowym farszem) i zdecydowałam się spróbować zrobić coś podobnego. Ready, steady, go!
Punkt pierwszy - ciasto drożdżowe. Oczywiście zrobiłam moje uniwersalne ciasto na suchych drożdżach. 600 g mąki tortowej, 1 op suchych drożdży, 1 łyżeczka cukru, 200 ml mleka wymieszane z 50 ml gorącej wody, 60 g roztopionego masła, 1 jajko i trochę soli. Wszystko trzeba dobrze wymieszać i trochę wyrobić (ale bez przesady, nie ma się co przemęczać).
Latem ciasto wystawiam na słońce, zimą na kaloryfer, natomiast w okresie kiedy już się nie grzeje, ale jeszcze nie ma dużego słońca, korzystam z piekarnika.
Rozgrzewam go do 50 st. i wstawiam przykryte lnianą ściereczką ciasto. Pięknie rośnie.
Punkt drugi - farsz. Robię go w czasie gdy rośnie ciasto. Zaczynam od zmielenia piersi kurczaka. Właściwie to nawet nie mielę, a siekam. Sądzę, że można nawet to pokroić, ważne żeby było drobno. Dodaję soli, pieprzu, czosnku i wrzucam na patelnię.
Równocześnie na drugiej patelni topię łyżeczkę masła, po czym ścieram na nią marchewkę lub dwie. Standardowo dodaję sól i pieprz, po czym chwilę podsmażam. Marchew musi "zwiotczeć" i stać się miękką.
Po usmażeniu zarówno mięso jaki i marchewkę wrzucam do miski. Na puste patelnię wrzucam: cebulę z czosnkiem, na drugą pora i podsmażam, po czym dorzucam do miski. Farsz jest już prawie gotowy, pozostaje dodać jajko i przyprawy (jak kto lubi) i dobrze wymieszać.

Kwiatki układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i wstawiam na 30 minut do piekarnika rozgrzanego do 50 st, a następnie zwiększam temperaturę do 175 stopni i piekę około 20 minut do pół godziny. Do różyczek podałam sos pieczarkowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz